poniedziałek, 16 sierpnia 2010

z miłości do piękności...


...i butów.

Bo tak może chyba tylko kobieta. Zatracić się w miłości do obuwia. Pięknego obuwia. Pięknego dla mnie.
Zamszowe szpilki na ośmio-centymetrowym obcasie. Wygodne i kobiece. Wykończone skórą, wyprofilowane w sam raz na stopkę o rozmiarze trzydzieści osiem...



Tak. Piękne do skarpetek. Idealne do podkolanówek, cudowne do obcisłych jeansów. Przepiękne do kresek na oczach, stworzone do smoky eyes...

Tak. Jestem próżna. I lubię zatracać się w tej swej próżności. Przeszkadza mi czasem wrażliwość. Bo choć zakupów nigdy nie żałuję, mam świadomość, ile kto inny mógłby za to...
Dlatego, delektuję się chwilą...stanem posiadania. Jak domino, staje się to następstwem zakupów. Akcja - reakcja. Naturalny odruch bezwarunkowy - radość posiadania upragnionego celu. Ten jednak szybko się nie nudzi. A póki co...zatracam się w uwielbieniu.






Tak. Nie każdy musi to rozumieć :)

m.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz