To znaczy nie ja sama. Z czapsem ;) Czyli chórem pewnej politechniki, jeszcze do niedawana. Utwory zmarłego profesora J. Zapowiada się niezwykle fascynująca zabawa. Wcale nie męcząca,a wręcz łatwa i przyjemna. Miło, by było...
Jednak raczej tak nie będzie. MJ miał specyficzny sposób pisania, bardzo dla niego charakterystyczny. Szczególnie sopranowe piszczenie w niektórych taktach jest niczym miód-cud-malina i orzeszki w jednych dla spragnionych muzyki uszu.
A póki, co kilka wizualek. Te przyziemne formy aranżacji wnętrz (czyt. lampa&fotel) niezwykle skutecznie przedstawiają dzisiejszą harmonię dźwięków. Na potrzeby chwili obecnej, staną się ilustracją, swoistym intro do nowo powstałej płyty. Na co dzień, są jednymi z wielu moich kolorowych obrazków :)
Następna próba w poniedziałek. Od środy nagrywamy na poważnie. Będzie się działo :)
m.
czwartek, 4 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz